wróciłam wypoczęta, zrelaksowana ale może nie spełniona w 100% ale o tym kiedy indziej;)
wyruszylismy w środę o koło godz 10, droga praktycznie przez cały czas wiodła nas przez gęste lasy,
towarzyszyły nam przy tym piekne górzyste widoki i niesamowite zakręty niczym slalomy. W pewnym momencie aż zakręciło mi się w głowię od tego manewrowania samochodem;p
zaraz po przyjeździe do hotelu- do Bukowiec szybko wzięlismy prysznic i z mapą w ręku ruszyliśmy
w góry;) po drodze mijałam stado krów, baranów i kozic i widziałam nawet kilka saren pasących się tuż przy szlaku turystycznym. wędrowanie w góry zajęło nam 4h przeszliśmy 20km po czym ledwo żywi wrócilismy do domu jednak nie zamierzaliśmy sie poddawać i pojechalismy do Polańczyka Zdroju- tam pospacerowaliśmy po parku znajdujący się w lesie wdychając rześkie i świeże powietrze. Wróciliśmu po 21 a ja padłam na łóżko jak nieprzytomna;D
czwartek spędziliśmy już nieco spokojnie, po zjedzonym śniadaniu mój tato wpadł na pomysł żeby pojechac na Slowacje gdyż granica państwa znajdowała się w oddali 60km od naszego hotelu, czym prędzej wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy przed siebie nie włączająn nawet GPS'a;D jadąc ponad godz dotarlismy do miasta Miedzilaborce położonego najbliżej granicy.
Pospacerowaliśmy po miescie natrafiając na kilka zabytkowych cerkiew i kościołów, zwiedzilismy również muzeum sztuki nowoczesnej. Miasto to zamieszkuje wiele biednych rodzin cygańskich, o czym świdaczy ich ubiór i żebranie pieniedzy na chodnikach. dzieci cygańskie sa tak głodne że wyjmowały z kosza zielone ogórki i jadły je z łupami...
Aż ścisnęło mnie w sercu na widok tego w jak złych warunkach żyją ludzie...
po kilku godzinnej wyprawie wróciliśmy do naszej miejscowości i pojechaliśmy na stadnine koni, wiadomo w jakim celu;p
Zapomniałam już jakie to cudowne dosiąc konia i ruszyć na nim w las i poczuć witar we włosach;) po jedzie byłam tak wypompowana że musiałam zdrzemnąc sie godz, obudziłam sie późnym wieczorem i dołączyłam go gości którzy grllowali z góralami przy dźwiekach biesiadnej muzyki;)
w dzien wyjazdu ruszylismy z tatą nad Solinę gdzie wybralismy sie w godzinny rejs statkiem po jeziorze- niesamowite uczucie;)
i to by było na tyle- opisałam wszystko w wielkim skrócie, w sumie to tylko zarys moich atrakcji i tego co tam robiłam;)
co do jedzenia to sniadania były w hotelu w formie szwedzkiego stołu a na resztę posiłków chodziliśmy do restauracji
i na koniec kilka wspomnień w postaci zdjęć;)
SOLINA
SŁOWACJA
W DRODZE NA TARNICĘ
pamiątki, miodek i oscypki z Bieszczad i słowackie słodycze
Musiało być świetnie :D Cudowne widoki, no i fajne słodycze.
OdpowiedzUsuńŚwietny wyjazd, fajnie, że się przełamałaś ;)
OdpowiedzUsuńcieszę się z udanego wyjazdu ;) fajne zdjęcia i pyszne śniadanie ;d
OdpowiedzUsuńtu nie ma śniadania ;p
Usuńwidzisz jakie fajne dni spędziłaś, warto się było przełamac;* jaka jesteś śliczna:3
OdpowiedzUsuńi zazdroszczę oscypków i Lentilków:<
fajnie ,że Ci się podobało. Mam nadzieje,że chociaż na chwil wyrwałaś się z chorobowych schematów i myśli :)
OdpowiedzUsuńech, ale mam nadzieje,że mimo wszystko potrafiłaś sobie z tym poradzić !
Usuńgorsze chwile się zdarzają i zdarzać się będą. Najważniejsze jest to czy my potrafimy już je wytrzymać i z nimi poradzić.
I mam nadzieje,że mimo wszystko było więcej tych miłych :)
Ale pyszności ze sobą przywiozłaś! :) Fajnie że wyjazd sie udał :)
OdpowiedzUsuńcieszę się, że wyjazd się uadł.
OdpowiedzUsuńświetne zdjęcia :)
Góry, konie, Solina? Boże dziewczyno, ależ Ci zazdroszcze! Szczególnie gór! Kocham je całym serce! Widzę, że wyjazd się udał :)
OdpowiedzUsuńjej, wspanialy wyjazd! :) najbardziej zazdroszcze jazdy konno!! <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie ryby. Cieszę się, że wyjazd się udał :) Świetne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńale pyszności, zjadłabym taką rybkę :))
OdpowiedzUsuńa lentilky zawsze kupuję na Słowacji! :D jednym słowem wyjazd wspaniały :)
Cieszę się, że jesteś zadowolona z wyjazdu, należało Ci się ! :)
OdpowiedzUsuń+masz świetną figurę !