przepraszam za tak późną porę, ale dzisiejszy dzien był dniem z cyklu tych nienajlepszych i nie miałam ochoty na gapienie sie monitor laptopa...
w to że jedzenie zejdzie na dalszy plan- wierze, ale w to że stanę przed lustrem i stwierdzę że sie sobie podobam, że się akceptuje- zupełnie nie wierzę...
2 kromki orkiszowego, jajecznica z cukinią, cebulka i szczypiorkiem, ogóras
moje późne pojawienie rekompensuje wam zdj mojego dzisiejszego wypieku- oto mr. jabłecznik;p
czasem dobrze jest odpoczac od laptopa :-)
OdpowiedzUsuńjablecznik wyglada bardzo apetycznie <3 poprosze kawaleczek!^^
a ja wierzę! wszystko jest do zrobienia, trzeba tylko chciec i się starac:)
OdpowiedzUsuńporywam kawałek jabłecznika, yummy!
Jeśli nie wierzysz, postępów nie będzie...
OdpowiedzUsuńGrunt to wiara bez niej....nie ma nic. Z nią ludzie wychodzą z nowotworów!!!
OdpowiedzUsuńBierz się w garść, przełam rutynę jeszcze przed wyjazdem na wakacje. Na co czekasz olik?
Olik, głowa do góry! Nie możesz tak rezygnować, to bez sensu... Mam wrażenie, że Ty nie tyle nie potrfisz, ile NIE CHCESZ się zaakceptować. Na co czekasz? Co się musi wydarzyć, abyś mogła bez wahania pokochać tę dziewczynę, którą widzisz w lustrze? Mocno trzymam kciuki i wierzę, że w końcu uświadomisz sobie jak wartościowym człowiekiem jesteś, bo ja jestem pewna, że takim właśnie jesteś. :*
OdpowiedzUsuńbtw. mr jabłecznik boski, u mnie szarlotka właśnie w fazie powstawania wygrzewa się w piekarniku :P
śniadanko pyszne , kanapeczki zawsze dobrym sposobem na początek dnia ;)
OdpowiedzUsuńa jabłecznik wyszedł bardzo zjawiskowo ;p hehe
czasami są gorsze dni ,ale wierzę ,ze będzie lepiej ;*
jabłecznik porywam :))
OdpowiedzUsuńBTW zostałaś u mnie otagowana! :) Zapraszam http://blissfulbreakfast.blogspot.com/2012/08/love-szarlotkowe.html
OdpowiedzUsuńJak ja bym go upiekła, to bym zjadła sama 3/4 ;p
OdpowiedzUsuń