sobota, 14 lipca 2012

powrót;)

po długiej nieobecności postanowiłam wrócic do blogowania;) jednak teraz blog zmieni troszkę zarówno wygląd jak i charakter;) bedzie na nim przede wszystkim więcej informacji z mojego życia, przebiegu dnia oraz zawre w nim moje codzienne lęki jak i radości, mam nadzieje że każdego posta bedziecie czytać z ciekawościa i bedziecie tu częstymi gośćmi;)

zatem może zacznę od dzisiejszego dnia który hmmm...chyba niezbyt mi sprzyja, a może to nie tyko ten dzień? może tak juz jest od dłuższego czasu ale tylko w niektóre dni zdaje sobie sprawę że jeszcze daleko mi do normalnego, pełnego uśmiechu i radości życia???

ciągle odliczam czas kiedy to przestane skrupulatnie zwracać uwage na to co i w jakiej ilości mam na talerzu? czy wystarczająco dużo się dziś ruszałam...kiedy to znów zaczne śmiać sie jak dawniej? jak beztroskie dziecko którego nawet najgłupszy kawał jest w stanie wprawić w stan nieważkości spowodowany wielkim i niekontrolowanym wybuchem śmiechu?
kiedy nie będę biegła ze spaceru z myślą by zdążyć na czas do domu np. na kolacje?
są momenty że miewam ochotę schować wszystkie zegarki, zastanawiam się jak wtedy wyglądałoby moje życie? co stałoby się z tymi cholernymi schematami? czy nadal ciągle mimo uczucia sytości chciałabym cos zjeść, czy nadal szczęście bym odczuwała tylko w chwili spożywania pokarmu tak jak to jest teraz?

na razie owe pytanie pozostają bez odpowiedzi, są dla mnie zagadką która bardzo mnie intryguje i zachęca do rozwiazania...bo przecież to wszytko jest tylko w moich rekach, przeciez to ja mogę sprawić że obudzi się we mnie jakas pasja, że moim celem wstania z łóżka nie bedzie tylko jedzenie i wykonywanie ćwiczeń które nie sprawiają mi radości...

żyje nadzieją że kiedyś ktoś udzieli mi odpowiedzi i rady jak cofnąc czas, jak wrócić do dawnych przyzwyczajeń, do tej beztroskiej radośći....

gdyby tak w szpitalu w ciagu tych 2 miesięcy zamiast zmieniac mi ciało zmieniliby głowę, czy aby nie wyszłabym na ty lepiej?



























7 komentarzy:

  1. wiem,że trudno , ale olej to wszystko!
    Rób na przekór złym myślom, nawet jak się boisz. Zrobisz tak 3x, a potem już Cię to nie obchodzi.
    Wszystko się da.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nigdy nie miałam anoreksji, ale wiem coś na ten temat.
      Trudno, ale można, wszystko moża, wystarczy chcieć;)

      Usuń
  2. głowe możesz wyleczyć. Chodzisz na terapie?

    OdpowiedzUsuń
  3. po pierwsze musisz chcieć! najlepiej zgłoś się do dobrego psychologa, bo sama raczej nie dasz rady... dlaczego ta chudość jest taka najważniejsza? nie liczy się zdrowie? przecież bez niego nie ma niczego... nie warto się niszczyć uwierz i weź się za siebie, bo jesteś prześliczna :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam sie z dziewczynami. nie ma rzeczy nie możliwych. Trzeba prze wszystkim chciec i robic cos w tym kierunku :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Może ten blog pozwoli Ci się ocknąć i mocno odepchnąć od ziemi - życie jest zbyt krótkie, by tracić je na tak drugorzędne rzeczy. Trzymam za Ciebie kciuki. Zaufaj życiu, to naprawdę może pomóc.

    Pozdrawiam ciepło ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy to czytałam, to trochę brzmiało jakbym sama to chciała powiedzieć:-)
    Ale musi być lepiej, bo inaczej życie będzie nie do zniesienia...

    OdpowiedzUsuń