niedziela, 15 lipca 2012

2

Miało być kilka miesięcy, 3kg, ograniczenie słodyczy...dziś mija 2,5roku życia od posiłku do posiłku....

obecnie; niewolnica schematów budzaca się rano po to by zjeśc i poćwiczyc o tych samych godz,
chodząca spać by  wstać i znów móc zjeśc i poćwiczyć.

grahamka z pasztetem sojowym, ogorek, pomidor, rzodkiewka/ domowym dżemem truskawkowym; koktajl( mrozony banan, szpinak, jogurt nat), ricore z mlekiem


6 komentarzy:

  1. porywam tą z dżemikiem i koktajl :)
    miało być lepiej...! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. ehhh widzę poważny problem.
    Sport,ćwiczenia, mają być z nudów, z przyjemności, że lubisz się ruszać, coś robić, nie możesz wysiedzieć w miejscu, a nie z przymusu ' muszę spalić kalorie ' .

    OdpowiedzUsuń
  3. kochana, musisz z tym walczyc. jedzenie i cwiczenia to ma byc dla nas przyjemnosc, a nie ciezko obowiazek/rutyna .. trzymam kciuki za Ciebie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Znam, problem, cierpiałam 2,5 roku, walczyłam 0,5 roku, tyle czasu wystarczyło, dziś czuję się wolna. Teraz wiem, że nie warto tracić życia na myślenie wyłącznie o tym co jutro podać na talerzu.
    Śniadanie pyszne !

    OdpowiedzUsuń
  5. Smutne, ale prawdziwe...
    Widzę szpitalny pasztet:-) Od tamtej pory też go lubię :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Weszłam na Twojego bloga przypadkowo.Po przeczytaniu twoich notek coś we mnie ruszyło i skłoniło mnie do napisania tutaj, co robi rzadko cna jakichkolwiek blogach.Mam nadzieję, że ten komentarz pomoże Ci. Wierzę w Ciebie :) uda Ci się zobaczysz! Na to potrzeba tylko czasu, czasem więcej, czasem mniej, ale przychodzi taki dzień kiedy te wszystkie durne schematy przestają mieć dla Ciebie znaczenie ( i uwierz w to, że przyjdzie, ale musisz coś z siebie dać! ), życie staje się piękniejsze, dostrzegasz to, co naprawdę jest w życiu ważne, a to czy zjesz kolację, czy nie wogóle się nie liczy. I wtedy niejednokrotnie wstaniesz rano z uśmiechem na twarzy i z myślą jak życie potrafi być nieprzewidywalne i jak wiele masz jeszcze do zrobienia i nie myślisz wtedy, że musisz przecież wstać i zjeść śniadanie, tylko jesteś poprostu zwykłą, radosną dziewczyną i wszyscy wokół Ciebie to zauważą.I wtedy spoglądasz na siebie, taką z przeszłości i zaczynasz się śmiać. Wiadomo, są chwile upadków, "te" myśli gdzieś tam w mózgu krążą ale z czasem jest ich coraz mniej. Czujesz się WOLNA, kalorie przestają mieć znaczenie, na początku liczysz je jeszcze, później coraz rzadziej, aż wkoncu prawie wogóle, tabelki wychodzą z głowy, masz je gdzieś. Po prostu dbasz tylko o zdrowy wygląd jak każda dbająca o siebie dziewczyna. Jesz NORMALNIE, co chcesz, czasem więcej, czasem mniej, znowu potrafisz śmieć się do upadłego. Postaraj się aby taki dzień wkońcu nadszedł, musisz tego bardzo chcieć, życzę Ci tego z całego serca, nie poddawaj się, i zacznij nowe życie! Przepraszam, za tak długi wywód ale czułam że muszę to napisać :)

    OdpowiedzUsuń